Życie w przedwojennej Warszawie.


Życie w przedwojennej Warszawie.

Stolica naszego kraju słynie z piękna, elegancji, nowoczesności, a także bogatej oferty kulturalnej i gastronomicznej. Każdy, kto ją obecnie odwiedza, wraca z przekonaniem, że miał okazję zobaczyć naprawdę wyjątkowe miejsce. Taki stan rzeczy ma miejsce już od dłuższego czasu. Przed wojną miasto to było powszechnie nazywane „Paryżem Północy”. Czy miano to przylgnęło do niego słusznie? Jak żyli mieszkańcy przedwojennej Warszawy?

Warszawa to piękne, niezwykle interesujące miasto. Turyści z całego świata odwiedzają ją, by móc podziwiać jej piękno, obcować z kulturą i sztuką, a także przekonać się o jakości tutejszej gastronomii. Nasza stolica z jednej strony znana jest z nowoczesności i przyciąga bujnym, nocnym życiem, a z drugiej – daje wgląd w polską tradycję i historię, a wielbiciele zabytków z pewnością nie mogą się w niej nudzić.

przedwojenna Warszawa - Bubbles BarŹródło: nieznany/unknown – D. Kobielski, Warszawa międzywojenna, Wydawnictwo Artystyczno-Graficzne, Warszawa 1969, p. 66, no ISBN

Przedwojenna Warszawa była inna od tej, którą znamy obecnie, a jednocześnie w obu tych odsłonach można dostrzec liczne podobieństwa. „Paryż Północy” to określenie, które przylgnęło do stolicy przed wojną nie bez powodu. Z jednej strony możemy mieć wątpliwości, czy takie porównanie nie jest dowodem na słynne, polskie kompleksy – w końcu jesteśmy oryginalni i jedyni w swoi rodzaju, a nasze miasta nie muszą stanowić kopii innych europejskich miejscowości, by mogły być doceniane zarówno przez mieszkańców, jak i turystów. Jednak trudno nie zauważyć pewnych istotnych analogii między tymi dwoma miejscami: oba są barwne, wyjątkowo piękne, a przede wszystkim pełne kontrastów. Przedwojenna Warszawa była zaskakująca i nieoczywista. Z jednej strony na każdym kroku można było zauważyć blichtr, bogactwo i elegancję, a z drugiej – przejmującą biedę. Wszędzie widać było żebraków. Okupowali oni wszelkie place, kościoły i ulice. Współczesnego mieszkańca stolicy z pewnością zaskoczy fakt, iż już wówczas często można było natknąć się na żebraków-oszustów, którzy z proszenia przechodniów o pieniądze uczynili swoistą profesję. Niektórzy przebierali się za osoby niewidome (przywdziewając ciemne okulary i dzierżąc w dłoni białą laskę), a nawet za księży, prosząc o datki na kościół! W wielu przypadkach dopiero po śmierci „biedaka” otoczenie dowiadywało się, że pozostawił on po sobie spory majątek.

Kontrasty były widoczne również w zakresie oferty kulturalnej. W tym samym mieście, a nawet przy tej samej ulicy często można było znaleźć biedne, zadymione salki kinowe, w których zamiast ekranu wisiało prześcieradło, a także kina eleganckie, bogate, wyłożone marmurami, które nawet dziś uznalibyśmy za wyjątkowo ekskluzywne. Zależnie od preferencji, można było także wybrać kabarety przeznaczone dla wyższych scen oraz nielegalne sceny robotnicze, których repertuar był uważany za bardzo kontrowersyjny.

przedwojenna Warszawa - Bubbles BarŹródło – NN, Web

Jeśli mowa o kabaretach, warto wspomnieć o stosunku do kobiecego ciała oraz panującej w tamtym czasie modzie. Powoli, w płynny sposób można było zaobserwować coraz większe wyzwolenie w tych kwestiach. Zarówno podziwianie, jak i (wciąż ograniczone) prezentowanie wdzięków ciała przestało być uznawane za zdrożne i należeć do „podziemia”. W niepamięć odeszły workowate, luźne stroje kąpielowe z długimi rękawami i nogawkami. Panie paradowały po ulicach w coraz krótszych sukienkach – co prawda wciąż zakrywały one kolana, jednak stawały się coraz odważniejsze i coraz śmielej podkreślały kobiece kształty (np. poprzez dopasowany – choć nie obcisły – krój lub wiązanie w talii). Kobiety coraz częściej stawiały także na wygodę i funkcjonalność wybieranych przez siebie strojów, co można uznać za przejaw emancypacji.

Przedwojenna Warszawa była centrum życia towarzyskiego. Nasi rodacy z tego okresu z pewnością potrafili celebrować codzienność i pielęgnować swoje kontakty społeczne. Bardzo lubianą rozrywką były tzw. popołudniowe koktajle oraz bale, na które tłumnie uczęszczały osoby należące do wyższych warstw społecznych. Bardzo dużo czasu spędzano także w różnego rodzaju restauracjach i na dansingach, do których należała m.in. słynna Adria. Lokal ten mieścił się przy ulicy Moniuszki, w podziemiach. Sala dansingowa mieściła 1500 osób, była wyposażona w dwa bary oraz obrotowy parkiet. Na tego typu potańcówkach nie tańczono, tak jak obecnie, swobodnych, „dowolnych” tańców. W takich lokalach orkiestra grała zazwyczaj wyrafinowany jazz lub swing, a pary podrygiwały w takt muzyki, tańcząc m.in. charlestona oraz fokstrota. Popularnymi tańcami były również tango, walc i swojski kujawiak.

przedwojenna Warszawa - Bubbles barJeśli chodzi o restauracje, w przedwojennej Warszawie (podobnie jak współcześnie) panowała ogromna różnorodność i bardzo duży wybór. Nie da się jednak ukryć, że największą popularnością cieszyły się tradycyjne potrawy kuchni polskiej. Do ulubionych dań obiadowych Warszawiaków należały kotlety de volaille, pieczeń wołowa z buraczkami, zrazy nelsońskie, kotlety cielęce, paprykarz cielęcy, rumsztyk oraz sandacz z rusztu. Chętnie jadano także takie potrawy jak wątróbka, serca wołowe, gulasz czy polędwica.

Źródło: Henryk Poddębski – Warszawa stolica Polski, Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy, wyd. II, Warszawa 1949, s. 37, no ISBN

Wbrew pozorom, kuchnia była niezwykle eklektyczna: łączyła w sobie zarówno dania mazowieckie, jak i wpływy kresowe, a nawet francuskie. W ówczesnej gastronomii można dopatrzeć się jeszcze jednej analogii do dzisiejszych czasów: obok wykwintnych, bardzo drogich restauracji przyciągających smakoszy o grubych portfelach, kwitły tanie, niewyszukane bary przeznaczone dla gości o mniejszych wymaganiach oraz mniej imponujących możliwościach finansowych. Warto zaznaczyć, że pomimo wyraźnych różnic między tymi dwoma rodzajami lokali, istniało również coś, co je łączyło.

Niezależnie od stylu oraz cennika, każda restauracja musiała mieć w swoim menu klasyki, którymi zajadali się wszyscy, niezależnie od warstwy społecznej: prawdziwy hit, jakim był bigos, a także cynaderki, pierogi, fasolka po bretońsku oraz flaki. Za najlepszą wersję tego popularnego dania uchodziła tzw. wersja garnuszkowa. Przyrządzano ją w kamiennym garnku, do którego należało wlać porcję flaków wzbogaconą pulpetami, a następnie posypać parmezanem, polać masłem smażonym z bułką tartą i wstawić to wszystko do pieca. Potrawę doprawiano dopiero później i tutaj panowała już spora dowolność: można było użyć do tego np. majeranku, papryki czy imbiru. Innym niezwykle lubianym daniem były tzw. maczanki. Pod tą enigmatyczną nazwą kryły się gorące bułki z mięsem, które polewano gęstym sosem na bazie prawdziwków.

Wśród lokali „z wyższej półki” szczególną popularnością cieszyła się restauracja „Simon i Stecki”. Znajdowała się ona przy Krakowskim Przedmieściu i z pewnością nie należała do tanich miejsc. Bywały tam wyłącznie osoby ze „śmietanki towarzyskiej”, mogące pozwolić sobie na największe luksusy, do których należały m.in. jedne z nielicznych dostępnych w Warszawie świeże ostrygi oraz wina, których butelki kosztowały równowartość pensji urzędnika średniego szczebla. Restauracja podczas swego istnienia dorobiła się również wytwornej sali bankietowej, w której odbywały się bale i przyjęcia dla wyższych sfer.

przedwojenna Warszawa - Bubbles barŹródło: Nieznany/unknown – Europeana.eu Donated by the National Library of Poland – Biblioteka Narodowa (Poczt. 20912)

Z kolei spośród bardziej „budżetowych” lokali ogromną popularnością cieszyła się restauracja „U Wróbla”, w której stołował się np. Boy-Żeleński. Do najbardziej lubianych i cieszących się powszechnym uznaniem pozycji z karty dań należały zapiekane w piecu flaki po warszawsku oraz śledzie podawane z wódką.

W przedwojennej Warszawie normą było to, że menu restauracji zmieniało się w zależności od pór roku. Miało to znaczenie zwłaszcza przed Świętami Bożego Narodzenia, kiedy to panowie zostawiali swoje małżonki w domach (by w spokoju zajęły się przygotowaniami), a sami udawali się na wigilijnego śledzika. W tamtym czasie karty dań rozmaitych lokali zapełnione były bogatą ofertą potraw postnych. Królowały ryby: rolmopsy, faszerowane szczupaki, karpie, marynowane śledzie oraz śledź krojony w dzwonka i serwowane w towarzystwie gorących ziemniaków. Oprócz tego wielką popularnością cieszył się postny zamiennik lubianego bigosu, czyli kapusta z grzybami. Do bardziej wyrafinowanych zakąsek należały zaś kanapki z kawiorem, jesiotr w galarecie i sardynki.

przedwojenna Warszawa - Bubbles bar

Źródło: Jan Raczyński – Europeana.eu Donated by the National Library of Poland – Biblioteka Narodowa (Poczt. 20918)

Z kolei wiosną odchodzono nieco od tłustych, ciężkich potraw, odsuwając je na dalszy plan na rzecz nowalijek. Warszawiacy zajadali się wówczas botwinką z jajkiem, szpinakiem, szczawiem, rzodkiewkami w śmietanie, młodymi ziemniakami podawanymi z masłem oraz zsiadłym mlekiem, ogórkami, szczypiorkiem oraz koperkiem.

Ryby i owoce morza były popularne nie tylko przed Wigilią. Na stołach bogatszych królowały wiślane łososie, minogi, homary oraz raki. Nie oznacza to, że nie lubiano również mięsa, które dzisiaj tak często gości na naszych talerzach. Szczególnie należy wyróżnić tu znaną wędliniarnię „Pod Ryjkiem”, należącą do Jana Jabłońskiego. To właśnie tam można było kupić najlepszą w Warszawie golonkę, roladę z prosiąt, wędzoną szynkę czy salami.

Polacy znani są również ze swojego zamiłowania do słodyczy, nie można więc zapomnieć o przedwojennych warszawskich cukierniach. Szczególnym uznaniem cieszył się niejaki Gajewski, który produkował coraz większe i bardziej imponujące pączki. Oprócz nich Warszawiacy chętnie nabywali takie specjały jak różnego rodzaju ciastka czy lody.

przedwojenna Warszawa - Bubbles bar

Na koniec warto wspomnieć o tym, bez czego gastronomia nie może się obejść – o alkoholu. Jak wiadomo, Polacy nie stronią od napojów wyskokowych i potrafią docenić dobrej jakości trunki. Nasz kraj nie słynie z własnych win – te były przede wszystkim importowane. Najlepsza wódka pochodziła z Rektyfikacji Warszawskiej. Produkowano tam ok. 150 gatunków wódek, z których największym uznaniem i popularnością cieszyły się Wyborna, Chlebowa, Jeszcze Raz, Wystawowa, Żytniówka, Przeplatanka, Siwucha, Świtezianka, Starka oraz Stara Litewka. Piwo warzyła spółka Zjednoczone Browary Warszawskie – Haberbusch i Schiele. Jedynymi polskimi browarami, które mogły pochwalić się większą produkcją niż warszawska spółka, były browary w Tychach i Okocimiu. Warto wspomnieć również, że słynny browar mieszczący się w Żywcu miał własną restaurację, która znajdowała się w Warszawie przy ulicy Marszałkowskiej.

Źródło: Henryk Poddębski – Warszawa stolica Polski, Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy, wyd. II, Warszawa 1949, s. 29, no ISBN

Jak widać, przedwojenna Warszawa, lub też „Paryż Północy” był miejscem, w którym warto było mieszkać. To właśnie tam znajdowało się centrum polskiej rozrywki, kultury i gastronomii – podobnie zresztą jak dzisiaj.

+ There are no comments

Add yours